Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski
349
BLOG

ad Tokarczuk:jak uczyć się od Niemców wypierania faktów

Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski Polityka Obserwuj notkę 3

Dobrze, że pani Tokarczuk powiedziała, co powiedziała; że „możemy uczyć się od Niemców”, którzy „po wojnie zostali zmuszeni do tego, żeby naprostować swoją historię”.

Ale czego mamy się uczyć? Wszak oni wcale jej nie naprostowali, tylko skanalizowali narodowy wstyd.

Tu przykład.

Kilka lat temu pewna badaczka mieszkająca w Niemczech postanowiła napisać pracę dotyczącą dziedziny w Polsce bardzo zaniedbanej. Sporządziła mianowicie porządne, naukowe opracowanie wizualnej dokumentacji życia w Warthegau – „Kraju Warty”, czyli w Poznańskiem, które za okupacji Niemcy wcielili do Rzeszy.

Podczas kwerendy w niemieckich archiwach naukowcy, urzędnicy a także tak zwani „zwykli ludzie” wykazywali wobec badaczki wielkie zrozumienie, przyjazną usłużność, nawet sympatię.

Zdaje się jednak, że czynili to jedynie dlatego, że badaczka nosi żydowsko brzmiące nazwisko i ma semickie rysy (pochodzi bowiem z Bliskiego Wschodu; nie jest jednak Żydówką). I z początku wszyscy sądzili, że zajmuje się – oczywiście! – Holokaustem.

Od chwili, kiedy okazało się, że chodzi o Warthegau, otwarte drzwi zaczęły się zamykać, a naturalna przychylność niemieckiego społeczeństwa wyparowała. Kiedy zaś praca ukazała się drukiem i wyszło na jaw, że dokumentuje nieludzkie prześladowania Polaków, wokół badaczki powstała wręcz zmowa milczenia. No, bo przecież wiadomo powszechnie, że Niemcy nie dopuścili się żadnych zbrodni na tych brudnych, niekulturalnych Polakach. Jeśli już, to brudni, niekulturalni Polacy pastwili się nad Niemcami tuz przed II wojną i na początku tejże, a pod koniec wojny zbrodniczo ich wypędzili z ojcowizny.

Bo fakt prześladowania Polaków nie istnieje w niemieckiej świadomości. I nie ma prawa zaistnieć. Jest dla przeciętnej niemieckiej duszy nie do przyjęcia. Wyjawiany zaś – staje się obrazą i jest natychmiast wypierany.

Tak wygląda owo „naprostowanie historii”, o którym mówiła pani Tokarczuk. Niemcy pogodzili się z holocaustem mocą swoistego prawnego obyczaju, wedle którego biczują się publicznie oraz – ale to już tylko niekiedy – prywatnie, bo stał się wręcz elementem  ich urzędowego rytuału. Ale poza tym w swoich oczach są doskonali i generalnie nie przyjęli do wiadomości tego, co robili podczas II wojny.

Nie piszę tego z zaciekłością. Mam w Niemczech przyjaciół, którzy wiedzą, jak było. Ze w Kraju Warty na publiczne place zabaw wzbraniano wstępu „Psom, Polakom i Żydom”. Generalnie jednak Niemcy nie pamiętają o tym i nie chcą pamiętać, bo Polska nie jest dla nich problemem i ma nim nie być. Problemem jest Europa, Rosja, Stany Zjednoczone, Rzym i Żydzi. Niemcy są bowiem narodem światowym, a my nie liczymy się i mamy się nie liczyć.

*  *  *

A jaki z tego morał? Taki, że Polska wciąż nie odrobiła lekcji zaistnienia w świadomości świata. Wciąż też nie zaistniała jako ofiara Niemiec. I owszem, trzeba się biczować. Każdy naród ma swoje zbrodnie i swoich zdrajców. Każdy musi robić rachunek sumienia. Jak kazał mój ulubiony barokowy poeta, Wespazjan Kochowski, pisząc o bitwie pod Pilawcami:

Jako chwalne dziéła
Tak trzeba, hańba by pamiętną była.


Jesteśmy bowiem wielkim narodem i nie musimy mieć kompleksów. Nie musimy ukrywać tego, co w nas małe, bo byliśmy i jesteśmy wielcy.

Zarazem ułomność polskiego społeczeństwa też była i jest spora. Niemcy zaś to naród o dłuższej tradycji i niezwykle trwałej, promieniującej na cały świat kulturze. Ich państwo to prawdziwe dzieło sztuki. Daleko nam do nich w tym względzie. Zarazem zbrodnia niemiecka dokonana podczas drugiej wojny była gigantyczna i porównywalna jedynie ze zbrodnią sowiecką.

Tych proporcji nie wolno wykrzywiać. A one w tej chwili bywają silnie wykrzywiane i proceder ów wykazuje tendencje wzrostową. Każdy zaś naród aby żyć i rozwijać się, musi pamiętać o swojej wielkości i dbać o nią – to oczywiste. Musimy zadbać o to, aby jego wielkość była uznana i widoczna. Nie musi ukazywać się jako czysty jak łza. Ale proporcje należy pokazać właściwie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka