Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski
597
BLOG

Krystian Lupa do Francuzów o III Rzeszy w Polsce, ciąg dalszy

Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Jeden z moich dyskutantów od notek poniżej, skądinąd artysta i to nie lewicowy, nadto przyjaciel (mam nadzieję, że w odniesieniu do Niego mogę wciąż posługiwać się tym słowem), po przeczytaniu poprzedniego wpisu (dotyczył skandalicznego wywiadu Krystiana Lupy dla „Le Figaro”: http://korabita.salon24.pl/741036,lupa-do-francuzow-16-xii-polska-jak-iii-rzesza-slowa-glinskiego-nazistowskie#logged), napisał mi:

[…] nic nie poradzisz - ludzie o poglądach lewicowych są na świecie i są wśród nich artyści. Zdarza się, że świetni. Trudno. Czy trzeba ich wsadzać do więzień, wieszać albo odmawiać im dostepu do mediów, nawet tych Narodowych? Wątpię. Lepiej po prostu pisać lepsze spektakle i piosenki. Skoro Naród taki katolicki, to przyjdą do nas, nie do nich.[…]

No i mamy dwa problemy. Jeden – to ci lewicowi (często tylko rzekomo lewicowi) artyści. Drugi to wypowiedź mojego przyjaciela  i tych, którzy myślą podobnie, a jest ich wielu. I bynajmniej nie chodzi teraz o „zafiksowanie na PiSie” albo na PO, czy jeszcze czymś innym.

Otóż, po pierwsze, chodzi nie tylko o to, żebyśmy jacyś „my” pisali lepsze piosenki i robili lepsze spektakle czy happeningi niż lewicowcy. Poza piosenkami jest jeszcze wielka sztuka, która potrzebuje kasy, bez której niczego się nie zrobi. Ani dobrego, ani złego. Przydział kasy w Europie oraz (jak dotąd) w Polsce jest jasny – artystyczna lewica ma u koryta pierwszeństwo. Dlatego, że środowiska artystyczne są w znacznym stopniu lewicowością przeżarte i dlatego, że opanowały instytucje kultury. Czy można pisać "nic nie poradzisz"? Ludzie poglądów nie zmienią, ale instytucje można i trzeba zmieniać, bo niby dlaczego mamy akceptować ich nakierowanie na poglądy lewicowe? Lewicowy dyktat w kulturze nie musi być wieczny, a przydział kasy można poprowadzić choć po części inaczej. Żeby było jasne: nikomu nie zabraniać, tylko zmnieniać priorytety wsparcia. Nie rozumiem, dlaczego mój przyjaciel pisze o wsadzaniu do więzień, wieszaniu albo odmawianiu im dostepu do mediów.Samo pisanie w ten sposób skierowuje dyskusję na błędne, aberracyjne tory. Tylko że moim zdaniem powinno być zero tolerancji dla publicznego darcia Biblii, wulgarnego lżenia Pana Jezusa albo - na przykład - fizycznego atakowania Najświętszego Sakramentu (tak, tak, są w Europie takie "artystyczne" działania i nic im już nie można zrobić; nasi artystyczni tabułamacze jeszcze do nich nie dojrzeli, ale jak im pozwolimy na jedno, to będzie i drugie, wątpliwości nie mam...)  . Tak jak nie należy robić sobie teatralnych dowcipów z Holokaustu, tak i to mieć miejsca nie powinno. 

Po drugie wszakże mamy poważniejszy, bo rzekomo oczywisty, a jednak niedostrzegany przez mego interlokutora problem. Pomijam już fakt, że Lupa tak zwaną „awangardę” (słowo wyświechtane, mało znaczące i stare jak parę pokoleń) dzieli na lepszą i gorszą, jakby na nowocześniejszą i mniej nowoczesną, i wykpiwa dawanie pola tej „starszej”. To pozostawię bez komentarza. Do takich „poglądów” każdy artysta ma prawo, każdy może uważać się za lepszego i słuszniejszego i nie będę z tym dyskutował.

Ale poza tym Krystian Lupa niestety po prostu i najordynarniej mówi nieprawdę. Najpierw na poziomie faktów podstawowych. Bo to przecież nie decydenci z PiSu zmienili dyrektora Teatru Polskiego. Lupa mija się też prawdą mówiąc, że „wszędzie tam [w Polsce], gdzie miały miejsce manifestacje sztuki postępowej, awangardy, wszystko zostało zniszczone, zakneblowane”. Czy żyjemy w tym samym kraju? I jeśli tak, jak to możliwe, iż tyle (zakneblowanych?) teatrów poparło protesty aktorów z "Polskiego"? Lupa jest też ordynarnym oszczercą, kiedy mówi, że obecne rządy stosują sposoby „[rodem z] III Rzeszy, a kiedy słucha się wypowiedzi ministra kultury, uderza ich podobieństwo do wypowiedzi czasów nazistowskich”. Czy mam - jako zwolennik PiSu - tłumaczyć, że to nieprawda, że nie jestem faszystą, nazistą etc? To wszystko jest więcej, niż żenujące, ale niestey - Lupa to mówi, a żabojady łykają i czytelnicy GazWyboiru zapewne też.  Mogę się tylko dziwić, że na to dictum mój przyjaciel tłumaczy mi – w domyśle – że powinienem zaakceptować lewicowość artysty. Ale przecież oszczerstwa Lupy nie mogą być usprawiedliwione jego poglądami. Chyba że tzw. poglądy lewicowe nazwalibyśmy z natury generującymi kłamstwo i chamstwo i że nie da się jednego od drugiego oddzielić (no, może coś jest na rzeczy). Ale w tle są po prostu wielkie pieniądze, których wielka teatralna sztuka Lupy potrzebuje. I wielkie honoraria, z których zapewne nie chce zrezygnować. Jego prawo, ale też powinien mieć świadomość, że w tym momencie jego lewicowość staje się kawiorowa.  

W dalszej części wywiadu mamy inny jeszcze passus, który każe zastanowić się nad umysłową i/lub moralną kondycją artysty:

[LE FIGARO] Czego konkretnie w sztuce boi się PiS?
[LUPA] Ideolodzy PiSu postrzegają sztukę współczesną jako skrajnie groźnego wroga. Rozpoczęli walkę bez pardonu. I zadziwiające, że w odpowiedzi sztuka współczesna, sztuka, którą robimy w teatrze, w muzyce, w malarstwie, itd...., staje się duchowym narzędziem opozycji. W istocie, jak wszyscy demagodzy, przedstawiciele władzy boją się wolnej myśli. To skrajny strach. Mówią o «pornografii» i «moralnej degeneracji». Kładą nacisk na moralność katolicką, ale rozumianą według ich własnej interpretacji. Uważają, że współczesna twórczość obraża religię katolicką, że przeciwstawia się Bogu...


Tym razem to nie tylko nieprawda, to coś więcej: zakłamanie, w którym żyje artysta ślepy na rzeczy inne niż jego własna sztuka/model sztuki akceptowanej przez niego. Znów: jego prawo, wielu tak ma no i już, tu jednak mam wrażenie, że w swoim (wewnętrznym? udawanym?) zakłamaniu Lupa zwyczajnie powiela prymitywne, uproszczone spojrzenie lewicy na prawicę i części artystów na kulturę w ogóle. Oraz na wiarę katolicką. Po pierwsze bowiem uważa, że prawica (uosobiona w jego pojęciu przez „ideologów PiSu”, błąd!) nienawidzi sztuki współczesnej przypisując tejże sztuce „pornografię”. Dziwna uzurpacja. Sztuka współczesna nie ogranicza się do pokazywania gołego tyłka i kopulacji na scenie, co samo przez się sztuką nie jest, nawet jeśli zatrudnimy panienki z burdelu, żeby było naturalistycznie. Jak to miało być we Wrocławiu, przypominam. Cokolwiek by jeszcze powiedzieć, zjawisko pokazywania odwrotnej strony na pewno nie wyczerpuje zbioru pod nazwą „sztuka współczesna”, ba, ma się doń jak mrówka do słonia klasy średniej. A Lupa dołącza do tego jeszcze współczesne malarstwo, muyzkę... oczom nie wierzę. A przecież jest jasne, że nie może być mowy o nienawidzeniu tej całej „sztuki współczesnej” przez jakichś „ideologów PiSu”, tylko o krytykę zjawiska, które Andrzej Mleczko lata temu zwięźle ujął na rysuneczku, na którym facet mówi do panienki: „Maryśka, pokaż d…, będzie jak na Zachodzie” (cytat z pamięci). Dla Lupy jednak już samo mówienie o „moralności” i katolicyzmie w kontekście sztuki jest śmieszne; on zapewne nadto uważa, że jego pogląd powinien być oczywisty dla każdego, ba, „normalny” dla każdego przyztoitego człowieka. Wie też, że „ideolodzy PiSu” interpretują moralność katolicką "wedle własnej interpretacji", czyli - w dolmyśle - fałszywie. Dziwne, że nie dostrzega faktu, że moralność to w ogóle jednak coś ważnego, że religia warta jest poszanowania, i że może to być również zdanie innych artystów, którzy się z nim nie zgadzają? Ale jemu wygodnie mówić to, co mówi. To przecież robi wrażenie na ludziach Zachodu i kreuje go na jedynego sprawiedliwego obrońcę „tolerancji” i „otwartości”. Więc diagnozuje:

Pokolenie powojenne otwarło się na innych, wychodziło im naprzeciw, dzieliło się z nimi. My wszyscy, wszędzie w Europie i świecie Zachodu, pragnęliśmy lepszego społeczeństwa, mężczyzn i kobiet otwartych na świat, którzy relatywizują wartości zbyt sztywne… Dziś wszystkie te zdobycze, wszystko to, co wypływało z tolerancji, ze zrozumienia dla złożoności świata, zostało zburzone przez tych tępych rycerzy.

Ależ mocarze z tych „tępych rycerzy”! W jednej chwili wszystko udało im się zniszczyć. Wszystko i doszczętnie. Doprawdy wszechpotężni są i arcyskuteczni. Widocznie polskie społeczeństwo też takie jest, skoro w jednej chwili porzuciło prawdziwą sztukę na rzecz katolicyzmu (jak mniemam w domyśle)? Totalne głupoty Lupa wypowiada je przy doskonałym opanowaniu kameleonowego wczuwania się w zachodnie paplanie o tolerancji i otwartości. Zarazem owych słów-wytrychów używa w idealnym oderwaniu od rzeczywistości. Nie chce wiedzieć, nie dopuszcza w ogóle do siebie myśli, że w protestach przeciwko pornografii i otwartemu bluźnierstwu w polskich teatrach (vide casus Golgota picnic) uczestniczyli nie żadni „ideolodzy PiSu”, i nie wyłącznie jakieś "moherowe babcie", ale również artyści, a pośród nich ludzie teatru, nadto profesorowie uniwersyteccy i tak dalej, reprezentujący pewną część polskich intelektualistów. Uczestniczyli nie będąc u władzy! będąc w opozycji. No ale wedle Lupy myślenie o sztuce powinno być (jak się domyślam ) tylko jedno: antykatolickie, amoralne, pasujące do zglajszachtowanego świata. I obficie dofinansowywane przez państwo. A każda krytyka tego stanu rzeczy - oczywiście od faszyzmu i nazizmu pochodzi. 

Oryginał wywiadu z Lupą tu: http://www.lefigaro.fr/theatre/2016/12/16/03003-20161216ARTFIG00124-krystian-lupa-en-pologne-la-culture-voila-l-ennemi-pour-le-pouvoir.php

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura