Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski
305
BLOG

Rzeczpospolita, nie stan Europy. Szczyt NATO, toast za A.M. i dwie deklaracje

Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski Polityka Obserwuj notkę 19

 

Przekształca się armiia, wizerunek „katastrofy” smoleńskiej towarzyszyć będzie szczytowi NATO, jest 500+, jest szereg innych radykalnych projektów i osiągnięć (żeby było jasne: demokratycznych i demokratycznie wprowadzanych). 

Ale – ale – brak! – brak jeszcze! – innych radykalnych projektów i osiągnięć (żeby było jasne: demokratycznych i demokratycznie wprowadzanych). Brak!

Dlatego też niedawno z satysfakcją mogłem (bo miałem okazję – zupełnie przypadkowo i anonimowo, ale jednak) uścisnąć dłoń panu Antoniemu Macierewiczowi mówiąc Mu, że prawe skrzydło naszego poznańskiego środowiska (w tym przypadku: mego zawodowego) pije jego zdrowie.

Bo pije. Bowiem   bodaj   się   tacy   na   kamieniu   rodzili  (jakby kto pytał – cytat z Sienkiewicza).

Oczywiście drugie skrzydło nie pije.

I właśnie dlatego składam tu dwie deklaracje. 

1.

Moja ojczyzna to niezawisła, niepodległa, suwerenna Rzeczpospolita. Wolna dziś, ale zagrożona w swoim bycie politycznym wskutek relacji ze Wschodem, ale i, paradoksalnie, zagrożona w swoim bycie cywilizacyjnym wskutek swojej relacji z Zachodem. Smuci, że brak poważnej refleksji nad tym stanem rzeczy, którą to refleksję u znacznej części polskiej sceny politycznej i pociąganych przez nią obywateli zastępuje zwykła fobia do rządzącego PiSu, albo zadowolenie z obecnego stanu rzeczy. Tym bardziej smuci, że obok absurdalnych, kuriozalnych oskarżeń o „prorosyjskość” obecnych polskich władz oraz o rzekomy „putinowski” ich charakter (tego absurdu nie komentuję) – mamy do czynienia z projektem roztopienia Polski w europejskiej magmie, czyli z zamiarem oddania abstrakcyjnej „Europie” jeśli nie całej, to znacznej części naszej suwerenności.

Co do propagujących tego rodzaju projekty polityków, ich postawę odbieram jako zgubny objaw koniuknturalizmu, wynik utraty przez nich władzy, a wcześniej – uczciwości (w wielorakim znaczeniu). Sądzę też, że jest to reakcja na (szczęśliwe mym zdaniem) zablokowanie czynionych przez nich wysiłków dążących ku przemieleniu polskiej kultury na modłę zachodnią czasów dzisiejszych, od promocji multikulti do szerzenia dewiacji za pomocą przemocy prawnej.

Kultura mojej Ojczyzny przemielona w ten sposób nie byłaby już dla mnie kulturą ojczystą, raczej, czy bardziej – bolesną, krwawiącą blizną po kulturze i cywilizacji w ogóle.

2.

Moja Ojczyzna to Polska wierząca w Chrystusa. Bo – jak sto kilkadziesiąt lat temu napisał w przebłysku geniuszu anonimowy poeta – „tylko pod Krzyżem, tylko pod tym znakiem | Polska jest Polską a Polak Polakiem”. Polska bez wiary katolickiej i bez kultury zakorzenionej w wierze byłaby (nie tylko dla mnie) zaledwie bolesnym miejscem po Ojczyźnie, wyrzutem sumienia, a nawet przekleństwem. Oczywiście, że nadal obchodziłaby mnie bardziej, niż inne kraje świata. Może nawet stokroć bardziej. Ale to nie byłaby już Polska, tylko – powiadam – miejsce po Niej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka