Wojtek wiesza flagę NZS na dachu KW PZPR, fragm. fot. z arch. F. Kaczmarka, za: P. Grzelczak, Komitet na uniwersytet,„Iks”1/2015
Wojtek wiesza flagę NZS na dachu KW PZPR, fragm. fot. z arch. F. Kaczmarka, za: P. Grzelczak, Komitet na uniwersytet,„Iks”1/2015
Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski
325
BLOG

25 rocznica: ZDOBYCIA KW PZPR|odznaka NZSu z malinową wstęgą

Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

25 lat temu miało miejsce w Poznaniu wiekopomne wydarzenie.
Studenci, niedawno jeszcze oblegani przez ZOMO i MO, teraz
– w ekipie dowodzonej przez Filipa Kaczmarka (ówczesny
przewodniczący Komisji Uczelnianej NZS UAM)– siłą i godnością
osobistą zdobyli Komitet Wojewódzki PZPR w Poznaniu, po czym
przekazali go Uniwersytetowi.

Leżałem wtedy w szpitalu – i podniecony wydarzeniami gorączkowo
konferowałem z przyjaciółmi za pomocą telefonu zamontowanego
na korytarzu. Przyjaciele – Wojtek Pelc i Rafał Budziński,
uczestnicy akcji – opowiadali mi o niej z dumą, radością
i satysfakcją (a ja usiłowałem to wtedy urymować).

Ta zwycięska okupacja skończyła się właśnie 18 stycznia Roku
Pańskiego 1990. I oto poznański „Iks” opublikował
o niej artykulik Piotra Grzelczaka wraz ze zdjęciem pochodzącym
ze zbiorów Filipa Kaczmarka, na którym to zdjęciu Wojtek Pelc
(dziś szef miejskiego portalu www.poznan.pl) zawiesza flagę
NZS-u na dachu KW PZPR. Nie miałem pojęcia (a może
zapomniałem?) że takie zdjęcie istnieje. Łza się w oku kręci
(swoją drogą Piotr Grzelczak pisze, że na miejsce czerwonej
flagi studenci zawiesili czarną... na fotografii wygląda mi to
na flagę NZSu po prostu, ale sam nie sięgam moją skromną
już dziś wiedzą w ten epizod... może koledzy sprostują?).

Okupacja nastąpiła na wieść o tym, że komuchy
chcą (o ile dobrze pamiętam) z zyskiem sprzedać swój Komitet
bankowi. Postanowiono zapobiec temu i zdobyć ten gmach
dla Uniwersytetu – który gwałtownie potrzebował nowych przestrzeni.
17 stycznia rano „grupa bojowa” zajęła więc „Biały Dom” (jak go
czasem w Poznaniu nazywano) przy ul. Czerwonej Armii (dziś
Święty Marcin). Pamiętam, że wielu pracowników uczelni
okazywało wówczas pewne zniesmaczenie tą szaloną akcją.
Dużo mi to dziś mówi. Ale za to jedną z nielicznych wspierających
okazała się nasza śp. Pani Profesor Alicja Karłowska-Kamzowa,
szefowa Zakładu historii sztuki średniowiecznej Instytutu Historii
Sztuki UAM. Dołączyła do studentów przynosząc kilka słoików
zupy i przesiedziała z nimi całą noc, śpiąc na krześle wystawionym
na korytarzu. Chyba ktoś z pracowników jeszcze dołączył… ale
już nie pamiętam, kto.

Przejęty przez UAM gmach stał się siedzibą Wydziału Historycznego
– jako Collegium Historicum. Dziś – niestety – rozważana jest jego
sprzedaż. Przeciwko czemu wielu protestuje. Te mury to żywy
kawał historii, a przede wszystkim łup zdobyty na komunistach.
TAKICH łupów oddawać nie wolno. One nie przeliczają się na pieniądze.

A skąd w tytule „odznaka z malinową wstęgą”? Bo jak już się rzekło,
na wieść o zwycięskiej akcji napisałem mini-wiersz-poemacik opisowy
ku czci moich przyjaciół zawierając w nim takie coś o odznace
– jako że jak pamiętam, ci, którzy zdarli z masztu czerwona szmatę,
podzielili ją miedzy siebie tworząc wiekopomne pamiątki. Moja
okolicznościowa rymowanka zdążyła wyjść bodajże miesiąc-dwa-trzy
później w tomiku „Blokomachii”, wydanym przez „podziemne” (wciąż
podziemne, ale tylko de nomine, bo nikt się już przecie nie ukrywał)
krakowskie wydawnictwo Grono Przyjacielskie z Januszem Kotarbą
na czele. Rymowanę załączam, dedykując ją Wojtkowi i Rafałowi.

- - - - - - - - - - -
EPILOG
czyli wzięcie Komitetu Poznańskiego i koniec Blokomachii


Jakże koło Fortuny przypomina jajo!
Niedawno oblegani – sami oblegają,
A że nie ma obrońców – okupować będą.
Podstępnie przeniknąwszy w gmach, jedną komendą
Zagrają mu ostatnie akordy odwetu.

Dwunastu dzielnych skrada się do Komitetu.
Stróż drzwi zatrzasnął widząc, na co się zanosi
I miotłę, broń ostatnią, w obronie podnosi
(Jakże nisko upadłaś dziś, Armio Czerwona!)
Lecz nic to… Boczną furtą, wprost do Partii łona
Wtargnęli…

                     i jęknęły zgwałcone marmury.
Po korytarzach biegną… do góry, do góry,
Na szczyt!
                  Przed nimi garstka mieszkańców ucieka:
Stary tylko na straży został bibliotekarz,
Zczerwieniały z przepicia… Sprzątaczki czasami
I parę biurw rzucając w obronie kurwami
Stawiały opór…

                            Nic to! Już gmach im otwarty,
Wieszają transy, ścisłe wystawiają warty,
Los im sprzyja. Jak zwykle w podobnych wypadkach
Na ich stronę kioskarka przeszła – renegatka.
Milicjanci bez rozterk czy sumienia męki
Ich znaczki przypinają i jedzą im z ręki,
Zaś kilku z dobrej woli w piwnicach odkrywa
Od pół wieku na głucho zamknięte archiwa.

Lecz oni na dach weszli… na znak epokowy
Z patyka zdarli sztandar ów pomidorowy,
A zerwawszy – kawałków oddarli dwanaście
(To wszyscy wnukom swoim w podaniach przekażcie,
Bo tak powstała – sławna potem swą potęgą
Odznaka NZS-u z malinową wstęgą,
Należna tylko samym uczestnikom akcji).

W tym przyszła delegacja w celu pertraktacji,
Lecz odmawiała jeszcze wciąż kapitulacji.
Biedna! Czy chce się w polu potykać, gdy mury
Zajęte przez zwycięzców? W krąg siadłszy ponury
Biesiadują już oni na ruinach sławy,
Tańczą i nieprzystojne wszczynają zabawy:
Tak noc całą, zdobyczy pilnując, czuwali,
Gratulacje, posiłki, żywność odbierali,
Pokonanych w głębokim mając poważaniu.

Tamci zas czas trawili na obradowaniu
Wzywając sojuszników. Wbijali w Lenica
Wzrok błagalny. Lecz zdrady wybiła godzina.

Więc rano do zwycięzców sekretarz przybywa…
Łzy mu ciekną, twarz blednie, słowa wpół urywa,
Podpisuje.
                  Poddaje się.
                                          Wedle zwyczaju
Chciał się żegnać.
                              Lecz umarł.
                                                 I wrócił do kraju
Wiecznych Łowów, z Giscardem d’Estaing w Białowieży...
Lecz dość już, dość!
                                  Leżących kopać nie należy.

Chwałę głośmy!
                            Wychodzą w wesołym orszku
Triumfatorzy. Ciśnie się lud. Od wiwatów
Niebo drga…
                         Ja ostatnie obracam spojrzenie
Na gmach wzięty. Spowiły go głębokie cienie;
Po korytarzach wicher smród i śmiecie miecie
I pusto, smutno, tęskno w starym Komitecie.


[przedrukowuję za: Monogramista JK – Jacek Kowalski, Blokomachia albo Liryka czyli śpiewniczek Bloczno-oboczny z czasów heroicznych (częściowo) i Lustro albo epika czyli wspominki gawędziarskie z lat bohaterskich MCMLXXXI-MCMLXXXIX, red. Grono Przyjacielskie w składzie January – Jan Gołaski, Janusz Kotarba, Jacek Kowalski, Wiesław Wolnik, Kraków-Poznań 1990]

Ilustracja: Wojtek Pelc wiesza flagę NZSu na dachu KW PZPR w Poznaniu przy ul. Czerwonej Armii (dziś Świety Marcin), fragment fotografii ze zbiorów Filipa Kaczmarka, repr. za: Piotr Grzelczak, Komitet na uniwersytet, „Iks” nr 1 (styczeń) (279) / 2015, s. 25


 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura