...a czarne skrzynki "nienaruszone, chociaż uszkodzone".
W nocy separatyści nagle oddali czarne skrzynki. Co więcej, wstrzymali ogień:
"Widzę, że czarne skrzynki są całe, choć nieco uszkodzone [po podwórkowemu można by przełożyć: nienaruszone, choć nieco poobijane].W dobrym stanie" - zadeklarował pułkownik Mohamed Sakri z malezyjskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Złożył on podziękowania "Jego Ekscelencji Panu Borodajowi za przekazanie rejestratorów lotu" [TU iTU i TU].
Wychodzi na to, że pozamiatane. Szef proruskich zyskał międzynarodową sankcję, jest "ekscelencją". Czyżby nawet Suworow był naiwny sądząc, że teraz Putin jest w Europie skończony?
Owszem, jeden pozytyw: tacy owacy mówiący, że smoleńskie skrzynki nie zostały sfałszowane, teraz mówią, że te z Doniecka owszemzostały, lub mogły zostać. Chyba też dla wszystkich (?) jest jasne, że Rosjanie wiedzą, co jest na skrzynkach.
Nie jest to wniosek wesoły. Widzimy, że kłamcy smoleńscy (ci przeciętni) nie czują sprzeczności. COŚ zakazuje im myśleć logicznie. Niby wiemy o tym od dawna, ale przypadek malezyjskiego samolotu skacze do oczu, bo jest aż tak radykalny.
Może się mylę? Czas pokaże. Kiedyś. A teraz pokaże zapewne kolejne występy agentów wpływu - takie skoralowane z momentem oddania czarnych skrzynek, czy raczej z tym, co w nich jest. Możemy być świadkami ciekawych qui pro quo.
