Kompromitacja, tragedia, smutek i pokrzepienie. Batalia krzywosądzka Mierosławskiego, od której właśnie minęło 150 lat. Opisuje uczestnik jej, Jan Łukasz Borkowski:
…strzelaliśmy nad Gopłem…
[…] z pół godziny i więcej. Żeby zdać sobie sprawę z czasu, powołam się na fakt, że z karabinu mojego wystrzeliłem tam 24 razy, a na to trzeba więcej jak minuty na jeden nabój, bo trzeba było zębami oderwać papier, wsypać proch do lufy, nabój obrócić, kulę włożyć, wyjąć stempel, przybić kulę stemplem, włożyć stempel w swoje miejsce, założyć kapiszon i mierzyć. Ośm obrotów.
…popłoch,
a M. strzela do swoich…
Nagle robi się tumult, od lewego naszego skrzydła wystąpił oddział kosynierów. […] Moskale się chwiali, ale przypuściwszy ich [kosynierów] na 20 kroków strzelili zabijając kilkunastu. […] Popłoch. Nadjechał Mierosławski, Mielęcki, sztab i kawaleria, usiłują wstrzymać uciekających. Mierosławski strzela z rewolweru do swych gagatków – uciekają przed nim i Moskalami. Mój oddział cofał się początkowo w porządku, nawet strzelał cofając się, lecz wycofawszy się na brzeg lasu […] wszystko się rozpierzchło bez ładu, usiłując pospiesznie dostać do Gopła.
…przykry widok dantejski…
Smutny był widok. Słońce pokazało się krwawe zza czarnych chmur – było coś dantejskiego, przerażającego w krajobrazie. Kosynierzy dopadli promu na Gople, przepłynęli na drugą stronę i w popłochu prom odcięli; niektórzy puścili się wpław. Obszerne pola pełne były cofających się rozbitków. Mnóstwo zajęcy latało na wszystkie strony. Za nami batalion Moskali słał gesty ogień, kule świstały z niezwykłym sykiem […] Nie było dla nas ratunku, niewola lub śmierć. Już iść nie mogłem […]
…kwestia kilku chwil…
Kawaleria się cofa […] Przy mnie nagle zatrzymał się kawalerzysta na wspaniałym karym koniu. Młodzieniec piękny, wybornie uzbrojony w sztucer, pałasz i rewolwer, lat około 20, w szarej guńce ukraińskiego kroju, zapiętej z ukosa na haftki. Był to mój zbawca. Kozacy lecą o jakie 200 metrów, jak na obrazie Wojciecha Kossaka na Krakowskim Przedmieściu – młodzieniec jednak nie zawahał się przystanąć i rzecze: „Kolego, siadaj za mną na konia, bo inaczej nie ma dla ciebie ratunku”. Mamy kilkanaście sekund. Staram się jego propozycji zadość uczynić – niepodobna. Koń wysoki – sił nie mam, choć ochoty nie brakło. Życie moje było kwestią kilku chwil.
…kosynier z fajką…
W grupie naszej był kosynier w borsuczej czapce okrągłej, widocznie jakiś gajowy. Ten mimo tragicznej sytuacji, co jest trudnym do wiary, krzesiwem usiłował wzniecić ogień do fajki, głośno pykając. Widząc moje wysiłki powiada:„to ja paniczowi pomogę” – i pięść oparł o kosę, a ja na jego pięści jak na strzemieniu postawiłem nogę i wskoczyłem na konia. O kosynierze, co się z tobą stało? Nieraz wyrzucałem sobie, żem ci miejsca nie odstąpił, do ratunku miałeś równe ze mną prawo […]
- - - -
za: Jan Łukasz Borkowski, „[Wspomnienie o kampanii krzywosądeckiej]”, w: „Spiskowcy i partyzanci 1863 roku”, opracowanie zbiorowe pod redakcją Stefana Kieniewicza, Warszawa 1967, s. 171-262, cyt. s 224-226
- - - -
NADTO ZAPRASZAM DO WPISÓW NA:
www.okruchy1863.pl
i do własnej płyty Idźmy! śpiewy powstańcze 1863:
TU SKLEPIK
A TU KLIP
z ukłonami, jk