spojrzenie bardziej ogólne na pole bitwy wg Piotra Kamińskiego
spojrzenie bardziej ogólne na pole bitwy wg Piotra Kamińskiego
Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski
905
BLOG

JEDNA BITWA 1863... i to samo LICEUM TRZEMESZEŃSKIE ZAGROŻONE

Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

  

ROCZNICA WYPRAWY GIMNAZYALISTÓW
Dziś byliśmy w Trzemesznie, gdzie trwa żywa pamięć wyprawy uczniów tutejszego gimnazjum do partii Kazimierza Mielęckiego – i klęski ich oddziału w bitwie pod Dobrosołowem i Mieczownicą w dniu 2 marca 1863. Gimnazjum (dziś liceum i gimnazjum) ma wielkie tradycje: istnieje od XVIII wieku, wydało wielu znanych absolwentów (Langiewicz, Waldorff etc. etc.)

ZAGROŻENIE…
Nasz koncert był skorelowany z nadzwyczajnym (i niezwykle burzliwym) zjazdem absolwentów. Zjazd odbywał się z tej racji, że byt szkoły jest zagrożony, podobnie jak w 1863 roku (wtedy gimnazjum zostało karnie zamknięte; odtworzono je wszakże po kilku latach; dziś zagrożenie - o, tempora! - przychodzi ze strony władz powiatowych). Ale o tym w nastepnym wpisie. 

KARTOGRAFICZNA REKONSTRUKCJA BITWY
Teraz wizualna rekonstrukcja wspomnień innego znanego absolwenta tegoż Gimnazyum, ks. Władysława Chotkowskiego; wspomnienia zostały skonfrontowane (wstępnie, zastrzegam!) z mapą wojskową rocznik 1847, tą, którąw roku 1863 dysponowali i Rosjanie (legalnie), i powstańcy (nielegalnie). Próbę owej kartograficznej rekonstrukcji przebiegu bitwy poczynił na mą prośbę Piotr Kamiński (ptrkartografia@tlen.pl), któremu serdecznie w tym miejscu dziękuję.

A oto odnośny fragment relacji księdza Chotkowskiego– skonfrontowany z mapkami:


WSPOMNIENIA i MAPKI [do których odsyłają numerki]

— Już dzień był, kie­dyśmy się zatrzymali przed wsią Dobrosołowem… mi­nąwszy wieś, stanęliśmy na wąskiej drodze, wiodącej przez łąki. Przerzynał je rów szeroki, na którym był most drewniany.[1]Za tym mostem zatrzymał się Garczyński z naszą starszyzną. Stałem blisko. […] […] nasz kapitan […] krzyknął […] na nas: — panowie, pokazują się kozacy! Nauczy­my ich rozumu! Kto wierzy w Boga, za mną, zająć dwór! — […] z wielką ochotą ruszyłem za drugimi. Malczewski jechał przodem na koniu. […] koń został zadem w rowie. Ciągnął go więc za cugle, a ja tymczasem przebiegiem za drugimi po kładce [2], która była przez rów poło­żona i już mojego kapitana nigdy w życiu nie widziałem.

Biegliśmy przez łąkę wzdłuż owego rowu, który wpada do małego jeziorka, czy stawu. Po prawej ręce mieliśmy wiejskie chaty, do których teraz już zdążyli dobiedz Moskale i z okien otworzyli na nas ogień. Zaczęły mi kule świstać koło głowy […] Wtem, tuż przedemną biegnący, padł na twarz, jakby kto tyczkę obalił: sztywny i nieruchomy. Ach, to tak wygląda śmierć! — pomyśla­łem, ale biegłem dalej. — Kiedyśmy minęli rząd chałup, ustał ogień, ale biegło nas tylko dziewię­ciu. Ja byłem ostatni.

[…] zawróciłem
[3]i zro­biłem fatalne głupstwo. Niebawem zna­lazłem się przed rzędem chałup, które już teraz były szczelnie zapełnione Moskalami. Szedł więc z okien prawdziwy grad kul, a co ważniejsza, byli to strzelcy finlandcy, którzy do­brze strzelali. Chciałem dobiedz do owej kładki, przez którą się na łąkę przeprawiłem, więc pę­dziłem, ile tchu starczyło, lecz po chwili spo­strzegłem, że kule padają koło mnie z przodu i z tyłu: — dostałem się w krzyżowy ogień.

— Nie było innej rady tylko skręcić na prawo i przez rów się przeprawić. […] rzuciłem się więc wpław
[4], trzymając w lewej ręce mój sztucer. […] już byłem u drugie­go brzegu […] Wtem wyrwały mi się palce i wpadłem do wody. — W tej chwili uderzyła kula w brzeg, tuż nad moją. głową.Dobrze mnie wzial na cel, tylko Bóg strzegł żem się osunął […]


Spamiętałem sobie tych finlandzkich strzel­ców, którzy tak zawzięcie godzili na moje ży­cie — i przyznam się, że kiedy poczęli Moskale gnębić Finlandyę, nie bardzo ich żałowałem, powtarzając sobie: przyszła kreska na Matyska! 

Trzymając się ciągle teoryi Stolzmana, kie­rowałem się do naszego wojska, ale nagle spo­strzegłem ogromny dym [5]i skręciłem na prawo. Ten dym powstał stąd, że któremuś z kolegów na furgonie puściła strzelba i nie tylko drugiego zranił, ale i proch nasz. podpalił. Biegłem dalej […] Tamta ósemka, z którą wyruszyłem na za­jęcie dworu, doszła do zabudowań i spostrzegł­szy całe podwórze pełne kozaków, zawrócili i obszedłszy owo jeziorko, szli już prosto przed siebie. Połączyłem się więc z nimi [6]. Doszliśmy tak do pewnego dworu, gdzie w tej chwili po­stawiono na stole dziewięć szklanek herbaty [7]. Byłbym się chętnie napił, bom był na czczo, a kąpiel w rowie nie bardzo mnie rozgrzała. Lecz nasz porucznik Śniegocki naglił do pospiechu i ruszyliśmy dalej […]

Tekst wg: ks. Władysław Chotkowski, „Wyprawa trzemeszeńska roku 1863”, Poznań 1913 [odbitka z „Dziennika Poznańskiego”]

 

 - - - - - - - - -
NADTO ZAPRASZAM:


a) do dzielenia sie okruchami wspomnie
ń etc. na wspomnianej stronie WWW.OKRUCHY1863.PL

b) do spiewów powsta
ńczych, na różnych koncertach wlasnych (jutro w Trzemesznie), zob. [TU] - i do wszelakich innych;

c) do p
łyty własnej "Idźmy!śpiewy powstańcze 1863", która ukaże się za tydzień [KLIP- tu].

z ukłonami jk

 

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

spojrzenie bardziej szczególne na pole bitwy wg Piotra Kamińskiego
spojrzenie bardziej szczególne na pole bitwy wg Piotra Kamińskiego legenda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura