Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski
1040
BLOG

Gaz Wybor PIĘTNUJE KATECHETKĘ z Poniatowej. Za Nergala.

Jacek Korabita Kowalski Jacek Korabita Kowalski Polityka Obserwuj notkę 1

Rzecz mogłaby może zainteresować gazetkę gminną. Ale na innej zasadzie. Tymczasem zainteresowała jedno z głównych krajowych mediów. W GazWyborze katechetka została napiętnowana (tak to nazywam - niech będzie, że jest to "napiętnowanie w moim przekonaniu") z imienia i nazwiska: dlatego, że na lekcji religii zachęcała uczniów (a raczej, jak sama twierdzi, ich rodziców) do zaprotestowania przeciwko zatrudnieniu satanisty w TVP.

 

W zasadzie katechetka zrobiła prawie dokładnie to samo, co biskupi. Jak jednak widać, na lekcji religii niebezpiecznie jest mówić to samo, co mówią biskupi. Wara na lekcjach religii od wiary żywej! Na lekcjach religii wiara ma być martwa. Przypadki wiary żywej GazWybor będzie tropić i piętnować.

 

Ponieważ jednak piętnowanie jest jakieś takie niesmaczne, a na dodatek skandaliczne – więc dokonuje się go w rękawiczkach. Najostrzej w tytule, gdzie czytamy zapewne pseudocytat z pani katechetki: Dzieci, musicie potępić Nergala. Powtarzam: Musicie!!! Ale poniżej GazWybor nie podaje źródła cytatu. Pisze w różnych wariantach, nie rozstrzygając, który jest właściwy. A zatem, że katechetka przekonywała dzieci, że należy zabrać głos w internecie w sprawie... Jeszcze niżej, że tylko informowała o możliwości zaprotestowania. Sama zaś katechetka powiedziała GazWyborowi, że to nie była prośba o głosowanie [internetowe] do dzieci, tylko do ich rodziców. Natomiast oburzeni rodzice, którzy w tej sprawie zadzwonili do GazWyboru (mocno podejrzewam, że chodziło o rodziców jednego tylko dziecka – skoro nie ma mowy o żadnej „licznej” grupie, a jak pisze GazWybor, żadne doniesienie do kuratorium nie wpłynęło), stwierdzili, że wezwanie pani katechetki ich córka potraktowała […] jak pracę domową. A nie, że była to praca domowa, wezwanie, etc. - tylko, że   tak potraktowała je córka.

 

No, to jak właściwie było?

 

Nie wiem, jak było – wiem, jak jest w tekście GazWyboru. GazWybor sączy w podświadomość czytelnika pseudofakt rzekomooczywisty, który jako taki pragnie wypromować i wszystkim uświadomić: że to, co zrobiła katechetka, cokolwiek zrobiła, jest publicznym skandalem:incydent wydarzył się. Tak: incydent! Był on więc "incydentem" bez względu na to, co właściwie uczyniła katechetka: wzywała, informowałą, zalecała. Po prostu: wara wiaro od Nergala. I dlatego GazWybor cytuje rodziców, którzy mówią: nie mogliśmy uwierzyć. (i już każdy wie, że sprawa jest niesłychana po po prostu). Dlatego też dyrektor najwyraźniej przejęty interwencją GazWyboru, obiecuje, że porozmawia (POROZMAWIA!) z katechetką, bo przecież sprawa Nergala nie ma żadnego aspektu wychowawczego (kurator), i jest to niepotrzebne wciąganie uczniów w sprawy dorosłych (dyrektor). Pośrednio zgadzają się więc z napiętnowaniem...

 

...i będzie ROZMOWA... Pięknie.

 

Ciekawe… kto chodzi na koncerty Nergala? Czy staruszkowie? Czy przypadkiem nie pojawiają się wśród jego publiczności jakieś "dzieciaki"? Więc może sprawa ich jednak dotyczy? Nie, w żadnym razie. Co do dzieci, dotyczą ich za to z pewnością inne sprawy: uświadamianie co do aborcji, co do antykoncepcji, co do pozytywnych stron homoseksualizmu etc. Te czynności nikomu z GazWyboru nie wydają się jakoś niepotrzebnym wciąganiem uczniów w świat dorosłych. I zapewne wszystkie mają akceptowany przez GazWybor "aspekt dydaktyczny".

 

Tylko wystąpienie w obronie wiary – takiego aspektu dla GazWyboru nie ma. A już na lekcji religii zwłaszcza.

 

Powtarzam tu truizmy, wszyscy bowiem wiemy, co i jak wygląda, oglądane poprzez gazowowyborowy filtr. Tylko że takie opisanie sprawy w tymże medium zdaje się potwierdzać, iż - jak niektóre Osoby Internetowe już zapowiadały – sprawa Nergala staje się probierzem sytuacji ogólnej. Staje się punktem krytycznym. Ciekawe też, że wykwita równolegle do kampanii wyborczej(nomen omen). Zaczyna być platformą dyskusji (agresji) równoległą i komplementarną wobec tejże. I wobec tego, co stanie się, co może się stać po wyborach.

WEZWANIE

Proponuję każdemu, aby wysłał krótkiego mejla, a może i list z wyrazami solidarności, poparcia, uznania -pod adresem pani Anny Świst, katechetki ze Szkoły Podstawowej im. Stefana Żeromskiego w Poniatowej [Szkoła Podstawowa im. Stefana Żeromskiego, ul. Szkolna 9, 24-320 Poniatowa, e-mail szkoły: sp@sp.poniatowa.pl]

Nie wiem, czy pani Anna jest wybitnym dydaktykiem, czy nie. Czy jest lubiana, czy nie. To nieistotne. Jako katechetka ma prawo i nawet obowiązek informować dzieci, które uczy, o najważniejszych, publicznych wydarzeniach dotyczących życia religijnego w naszym kraju. Także o konfliktach z tym życiem związanych. A już zwłaszcza o tych, o których wypowiadają się publicznie biskupi i media. Ma prawo wzywać do zajęcia w takich sprawach stanowiska. Nikogo nie może do tego zmuszać, to pewne. Artykuł w GazWyborze takie właśnie zmuszanie Jej imputuje. Ale w artykule brak jakichkolwiek dowodów na negatywną  postawę nauczycielki.  

Powtarzam, nie znam pani Anny Świst. Myślę jednak, że wymaga ona w tej chwili wsparcia z naszej strony, bo została niesłusznie napiętnowana za postawę nie tyle odważną – co po prostu normalną. A może się okazać, że wkrótce postawa taka stanie się postawą wymagająca odwagi. Nie w tylko Poniatowej.

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka